Zamknij

Samael, Rotting Christ i ja. Nareszcie, znowu razem…

11:07, 29.02.2024 . Aktualizacja: 12:14, 29.02.2024
Skomentuj

W ostatnią niedzielę, na zaproszenie Mystic Coalition odwiedziliśmy warszawską Progresję. Na jej scenie tym razem wystąpił Samael (Szwajcaria) wraz z towarzyszącymi mu Yoth Iria (Grecja) oraz Shining (Norwegia). Od początku wiedzieliśmy, że będzie ciekawie. Jednak nie spodziewaliśmy się, że ten europejski koktajl będzie aż tak energetyczny.

Pierwsze zaskoczenie przygotowali dla nas sami organizatorzy wydarzenia. W zaproszeniu podali, o której godzinie każda z kapel ma rozpocząć swój koncert. Ku naszemu wielkiemu zaskoczeniu artyści trzymali się tego harmonogramu. Nie było nieprzewidzianego rozstawiania bambetli, strojenia, przenoszenia klamotów. Żaden z muzyków nie wytaczał się na scenę spóźniony, pod wyraźnym wpływem ‘before party’. Gdzie te czasy, gdzie nawet powiatowe rockowe gwiazdy kazały na siebie czekać kilkadziesiąt minut zanim zaczną? 

Ktoś, kto układał harmonogram doskonale przewidział nawet to, po ilu bis-ach publiczność pozwoli danej grupie opuścić scenę. Chętnie dowiem się, czy ta punktualność to efekt precyzji szwajcarskich zegarków Samaela, czy też może marszrutę układał serialowy Profesor z La Casa De Papel?

Metalową niedzielną ucztę rozpoczęła Yoth Iria, która wywodzi się z greckiego black metalu. Jej członkowie grali m.in. w Rotting Christ i zespół wyraźnie pielęgnuje to dziedzictwo. Słuchając ich na żywo wiemy, że mamy do czynienia z wyjadaczami, którzy wiedzą czego od nich oczekuje publiczność i jak się gra dobry, potężny, majestatyczny metal. Doskonałe granie.

Punktualnie o 20:00 sceną zawładnęli Shinning. Byli niektórym z nas do tej pory całkowicie nieznani. Są określani jako black metal jazz. Prawdziwa eksperymentująca awangarda ciężkiego grania. Zaczęli rzeczywiście mocno, niepokojąco i bardzo interesująco. Od razu było słychać, że duży wpływ na muzyków miał kinowy bestseller z 1980 roku („Lśnienie” w reż. Stanley Kubrick). Już po kilku minutach moja wyobraźnia wyświetliła słynny kadr z tego filmu, na którym Jack Nicolson w scenie ‘Here's Johnny!’ patrzy wzrokiem, który jest uosobieniem obłędu i opętania.

Poza tradycyjnymi instrumentami do robienia rock-a - dużo elektroniki i... prawdziwy saksofon. Nie można odmówić chłopakom energii (tylko basista przez cały koncert przyjął postawę wartownika Pałacu Buckingham) i niezłomnej wiary w to co robią. Jednak słuchając występu Shining miałem nieodparte wrażenie, że znalazłem się na jakimś weselu w Kisielnicy, na którym Jan Ptaszyn Wróblewski zaprosił facetów ze Strapping Young Led, Impaled Nazarine, Brutal Truth i Voivod, a gdy nad ranem ich towarzyszki poszły już spać, postawił bimber i wszyscy zaczęli grać po swojemu.

Czy to się może podobać? Z pewnością tak. Jednak pamiętajmy, że z tą muzyką jest jak z samogonem. Czy chcesz czy nie zostaje w głowie na długo.

Gwiazdą wieczoru był oczywiście Samael, którego nie widziałem na żywo od wielu lat. Po raz pierwszy byłem na ich koncercie w białostockim Gwincie prawie 30 lat temu. Wtedy też grali z Rotting

Christ, a do tego z Cannibal-ami, Immolation, a nawet naszym rodzimym Sirrah. Wtedy miałem przyjemność pogadać z chłopakami z Samaela. Byli wyluzowani, napaleni na granie i cieszyli się każdą chwilą własnego i cudzego show.

Tym razem trochę obawiałem się o to co zaprezentują. Graja już przecież od tylu lat. Może im się już znudziło? Czy zagrają coś z mojej ulubionej płyty ‘Blood Ritual’? Lub chociaż coś z ‘Ceremony of Opposites? – myślałem przed koncertem. Powinni. Przecież przyjechali do Polski...

Na scenę wtargnęli jednak jak huragan. Pewni, silni, przygotowani. Już na starcie skazani na sukces niczym sanepid wpadający z kontrolą do budy z kebabem. Dali doskonałe czteroosobowe show na kanwie Passage. Pojawiło się w nim też kilka utworów z ‘Ceremony of Opposites’, która wytyczyła im obecny kierunek muzyczny. Nie zagrali niczego z ‘Blood Ritual’, ale nie szkodzi. Słucham przecież tej płyty od wieków kilka razy w tygodniu. Pomimo stażu scenicznego, ich energia, fantazja, charyzma i kondycja dalej zachwyca. Fani dzielnie dotrzymują im kroku.

Do tej pory myślałem, że tylko WOŚP i remont trasy na Zambrów będą trwały do końca świata. Jednak wygląda na to, że forma Samaela i jego fani dołączą do tej listy.

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

999999

1 0

Też tam bylem👍 12:18, 29.02.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%