Zamknij

Łomża miała swój statek... Dokładnie 42 lat temu zawisła na nim bandera! [FOTO]

10:18, 24.03.2022 Aktualizacja: 10:28, 24.03.2022
Skomentuj

To przyszło jak grom z jasnego nieba. Zadzwoniłem do Polskiej Żeglugi Morskiej, pytając, gdzie tegoroczne Boże Narodzenie spędzi m/s "Łomża"? Człowiek po drugiej stronie słuchawki nie krył zdziwienia: - Jaka "Łomża"? Ten statek został sprzedany. Nie ma go już w rejestrze Polskiej Żeglugi Morskiej. 

Nie ukrywam, przeżyłem szok. Sprzedany ot tak, jak na rynku kilo kartofli? A przecież jeszcze cztery lata temu, podczas naszej wizyty na statku zapewniano nas, że załoga chce utrzymywać ścisły kontakt z miastem, z Towarzystwem Przyjaciół Ziemi Łomżyńskiej, a przede wszystkim z Matką Chrzestną statku. TPZŁ planowało utworzyć klub kapitanów "Łomży", chcieliśmy spotykać się z nimi w Łomży, by przynajmniej trochę poznali miasto. Zostawiliśmy wtedy wiele łomżyńskich wydawnictw do statkowej biblioteki i wielką fotograficzną panoramę Łomży. Miało być tak pięknie.

Mężczyzna, który przekazał mi tę hiobową wieść, nie znał szczegółów:

Nie pamiętam, ale prawdopodobnie "Łomżę" kupiła Białoruś. Nie mogę jednak o tym mówić, bo to tajemnica handlowa. Może więcej powie panu Janusz Litwicki. On zajmuje się bezpośrednio sprzedażą statków.

Janusz Litwicki także zasłonił się tajemnicą handlową:

Takie są po prostu zasady. Dla nas to czas przeszły i koniec. Cieszymy się tylko z tego, że udało się nam uzyskać dobrą cenę. A "Łomża" wcześniej czy później i tak poszłaby na żyletki. Pan wybaczy, nie mogę powiedzieć nic więcej. 

Statek "Łomża" po raz pierwszy dotknął wody 11 lipca 1979 roku w szkockiej stoczni w Glasgow. Matka Chrzestna, dr Teresa Schramm z Łomży wypowiedziała wówczas swoje: "Płyń po morzach i oceanach..." Pamięta, że butelka szampana prysła w drobny mak, uderzając o świeżutką farbę na burcie. Biało-czerwona bandera została podniesiona na naszej "Łomży" dopiero 24 marca 1980 roku w Szczecinie. Pierwszym kapitanem był Adrian Pozarzycki. Wielkie białe litery na rufie i dziobie, układające się w nazwę najstarszego miasta w regionie północno-wschodnim i jednego z najstarszych na Mazowszu, na dziobie - zrywający się do skoku jeleń...

"Łomża" to średniej wielkości masowiec: 95 metrów długości, 14,5 - szerokości, ładownie o pojemności prawie 6 tys. metrów sześciennych, silnik o mocy 3 tys. koni, nowoczesne jak na tamte czasy wyposażenie nawigacyjne, 18 osób załogi...

Tysiące mil morskich - najczęściej na Bałtyku i Morzu Śródziemnym. Z węglem, zbożem, solą, nawozami sztucznymi, siarką, tarcicą, szkłem, rudą... Setki ludzi, dla których "Łomża" była miejscem pracy; dzięki której przeistaczali się w prawdziwych wilków morskich, na pokładzie której zwiedzali świat... Spotkania władz Łomży i Towarzystwa z załogą. 13 września 1984 roku statek "Łomża" otrzymał odznakę "Za zasługi dla województwa łomżyńskiego". W chwili, gdy oficerowie Roman Chęć i Sławomir Szymański w Łomży odbierali odznakę, "Łomża" znajdowała się na Oceanie Atlantyckim z węglem do irlandzkich portów.

Cztery lata temu Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Łomżyńskiej odnowiło dawne kontakty. Na początku lipca 2003 r., wspólnie z Matką Chrzestną, tuż przed wyjściem statku do Sankt Petersburga meldujemy się na pokładzie. Podejmuje nas kapitan, Andrzej Tłusty z załogą. 23-letnia wówczas "Łomża" była świeżo po "liftingu": odnowiony kadłub, zmodernizowana, skomputeryzowana aparatura nawigacyjna, unowocześnione systemy załadunku ładowni, nowoczesny silnik. Irytowało nas wprawdzie nieco, że nad "Łomżą" powiewała niebiesko-biało-pomarańczowa bandera Wysp Marschalla, ale rozumieliśmy, że daje sobie ona radę na całym świecie. 

[ZT]20492[/ZT]

W tym samym roku "Łomża" miała jeszcze jednego kapitana: Lech Laskowski był jedynym kapitanem - "łomżyniakiem", bo pochodził z Ostrowi Mazowieckiej w diecezji łomżyńskiej. "Meldował" nam wówczas: - "Łomża" jest w dobrej kondycji. To jeden z najlepszych statków tej klasy, które cieszą się tak znakomitą formą. Dlatego myślę, że "Łomża" może spokojnie jeszcze pływać, ale to wszystko zależy od rachunku ekonomicznego. Ekonomia zadecydowała także o tym, że niebawem zmienimy banderę Wysp Marschalla na panamską...

Rok temu "Łomża" świętowała Boże Narodzenie w jednym z portów francuskich, przygotowując się do wyprawy na Ocean Atlantycki. 

W lipcu ubiegłego roku niedostępny w Łomży "Kurier Szczeciński" opublikował interesujący artykuł. Pod wiele mówiącym tytułem "Uratowały brytyjskie stocznie. Małe angliki na emeryturę" pisze m.in.:

"Z PŻM odejdą frachtowce, które ponad ćwierć wieku temu uratowały brytyjskie stocznie. Armator ma zamiar sprzedać lub skierować na złom siedem masowców. Wśród jednostek, które zakończą służbę u szczecińskiego armatora, są tzw. małe angliki, zbudowane pod koniec lat 70. po okresie posuchy inwestycyjnej.

Bardzo ważny okazał się rok 1977, gdy na Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie podpisano uroczyście umowę z Brytyjczykami. Okrzyknięto ją w polskiej prasie kontraktem stulecia, bo znacjonalizowane stocznie na Wyspach miały wybudować aż 22 statki. Siedem z nich miało mieć 16 tys. DWT, a piętnaście zaledwie 4,4 tys. DWT (...) Zagraniczni dziennikarze nie mieli wątpliwości, że kontrakt uchronił tamtejsze stocznie przed upadkiem. Dzięki temu rząd Wielkiej Brytanii ominęły olbrzymie kłopoty ze stoczniowcami (...)

W Szczecinie wiele obiecywano sobie po 1979 roku, gdyż do eksploatacji miały wejść łącznie aż 24 statki, najwięcej w historii armatora. W tej liczbie miały się znaleźć zamówione w Anglii masowce. Jednak Anglicy nieco zawiedli. Okazało się, że tamtejsze stocznie nie są w stanie zbudować statków w terminie. Ostatecznie więc APSV zakupiła trzy 16-tysięczniki. Były to: Kopalnie Szombierki, Jastrzębie, Siemianowice oraz pięć mniejszych jednostek o nośności 4,4 tys. DWT: Mława, Bolesławiec, Gniezno II, Sieradz, Wyszków. Zbudowały je stocznie w Glasgow i Middlesbrough. Brytyjczycy zdołali się wreszcie wywiązać z umowy. W 1980 r. ich doki opuściło 14 pozostałych masowców, w tym Kopalnie: Mysłowice, Gottwald, Siersza, Miechowice, a także 10 miast: Łomża, Wieluń, Warka, Mielec, Zgorzelec, Goleniów, Malbork II, Bytom, Kościerzyna, Chorzów. Wszystkie powstały w Glasgow, Middlesbrough, Hebburn, Dundee i Troon. Statki z Wysp Brytyjskich jako pierwsze w naszej flocie wyposażono w kolorowe telewizory i magnetowidy (...) 

Po ponad ćwierć wieku pracy, w tym roku na złom lub do nowych właścicieli pójdą cztery małe angliki: Gniezno, Wyszków, Łomża i Malbork II. PŻM opuszczą również dwie kopalnie: Zofiówka (30-letnia) i Sosnowiec (już sprzedana). Żywot zakończy też Reduta Ordona (...) Jeśli zaś chodzi o małe angliki, to tym niewielkim statkom przyszło na stare lata wysłuchiwać ocen ze strony swych rówieśników - studentów Akademii Morskiej. Jeden z nich doradza, gdzie iść na praktykę i nie trafić na "złoma": "W PŻM możesz trafić na różne, mają głównie masowce i kilka "chemików", najgorsze co może chyba być, to "małe angliki". Tylko to jest dobre w tych statkach, że bujasz się po Europie, siłownia mała, ale jest na nich trochę roboty". 

Ta opinia dotyczy, niestety, także "Łomży". Potwierdza to w rozmowie ze mną rzecznik prasowy PŻM, Krzysztof Gogol:

Wie pan, to był bardzo wysłużony statek. Trafiła się nam znakomita okazja. Zgłosił się armator z Dominikany, na co mieliśmy czekać?

Dostaliście dobrą cenę?

Oczywiście, dużo jak za masowca. W tej chwili jest na nie bardzo dobry rynek, ceny są wysokie. Wie pan, są armatorzy, którzy mają niższe wymagania, dlatego nie zwracają uwagi na stan tego, co kupują. Tak właśnie było z armatorem z Dominikany...

To im się nadal opłaca eksploatować podobno już wyeksploatowaną "Łomżę", a polskiej żegludze - nie?

Tak jest. Tam statek będzie prawdopodobnie pływał tylko wzdłuż wybrzeży, będzie zawijał tylko do przybrzeżnych portów. Nasze statki natomiast znajdują się ciągle na celowniku instytucji kontrolnych.

Ile zatem dostaliście za "Łomżę"?

A, to już tajemnica handlowa.

Krzysztof Gogol powiedział, że transakcję sprzedaży "Łomży" sfinalizowano 12 lipca 2006 r. w porcie w Rotterdamie. Jednostka otrzymała też nową nazwę: "Flipper" - znaczy tyle samo co "Płetwa". Dlaczego o zamiarze sprzedaży nie poinformowano nawet Matki Chrzestnej, czy patronackiego miasta?

Co też pan opowiada? - zżyma się rzecznik Gogol. - Matka Chrzestna musiała być powiadomiona! Zresztą, nie traci żadnych uprawnień. Otrzymuje status Honorowej Matki Chrzestnej i wchodzi w skład Klubu Matek Chrzestnych.

Co też pan opowiada? - dr Teresa Schramm, nie może opanować wzruszenia i oburzenia. - Właśnie przygotowuję kartki bożonarodzeniowe z życzeniami dla moich chłopców ze statku. Jak to, sprzedali? Gdzie? Komu? Bardzo mi jest przykro. No tego to się nie spodziewałam...

*

22 grudnia 2006 r. o 17.37 na "Łomża - Forum - Portal" ukazał się wpis zatytułowany "Delfin zastąpił jelenia":

Nazwa "Łomża" zniknęła z mórz i oceanów. Statek, który ją nosił został przez Polską Żeglugę Morską sprzedany armatorowi z Dominikany. Nazywa się teraz "Flipper", czyli płetwa (takie imię nosił także sympatyczny delfin z popularnej kiedyś kreskówki). "Łomża" opuściła stocznie w szkockim Glasgow w 1979 roku. Jak wspomina łomżyńska lekarka Teresa Schramm, matka chrzestna statku, tradycyjna butelka szampana rozbiła się o burtę w drobny mak. Na dobrą wróżbę.
Do tego roku masowiec z herbowym jeleniem miasta na dziobie przewoził węgiel, zboże, sól, nawozy, siarkę i inne towary do portów Bałtyku, Morza Śródziemnego i Atlantyku.
- Staraliśmy się utrzymywać staje kontakty z kapitanami i załogą - mówi Józef Babiel, wiceprezes Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Łomżyńskiej. - Trochę szkoda, że to już koniec. 

Był to, niestety, jedyny  - poza publikacjami TPZŁ - ślad pożegnania z m/s "Łomża"...

Wawrzyniec Kłosiński

 

(admin)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%